CIĄG DALSZY AFERY O FUTRO


W poprzednim numerze poinformowaliśmy państwa o pewny lisie, który trafił do pralki.
Proces sądowy odbył się nie dawno. Tak jak obiecaliśmy, opowiemy państwu o tym, co się działo na owym procesie. Dyrektor pralni wilk Wałuwa powiedział co następuje:
- Zleciłem kontrolerowi jakości jaguarowi Jaguarundiemu, aby sprawdził stan pralek, ilość proszków i płynów do prania, czystość, wygląd ogólny i roślinność w ogrodzie (to znaczy czy nie ma szkodników itp.). Te wszystkie czynności wykonywał co tydzień. Tym razem ich nie wykonał.
Jaguar odpowiedział tak:
- Właśnie, że miałem wykonać! Tylko jeszcze nie zdążyłem! Sprawdziłem ilość proszków do prania i już się brałem za stan pralek, gdy zaczął dzwonić dzwonek na alarm. No to przerwałem swoją pracę i poszedłem zobaczyć co się stało. A poza tym poszkodowany powinien zauważyć zardzewiałą barierkę.
A teraz zobaczymy jaką wersję wydarzeń przedstawił poszkodowany:
- Obsługiwałem klienta, jaguara. Zamiast wrzucić jego futra do pralki, to sam do niej wpadłem. Ale ja tak sam nie wpadłem do tej pralki. W ogóle nie wiem kto wymyślił te głupie plotki, że wpadłem przez zardzewiałą barierkę! Tam nie było żadnej barierki!

Obecnie całą pralnie, która jest nieczynna, przeszukują siły specjalne. Na razie udało się nam ustalić, że lis miał rację mówiąc, że nie było tam żadnej zardzewiałej ani złamanej barierki. Będziemy informować czytelników o dalszym przebiegu śledztwa.

<<<